Fronda Młodych Fronda Młodych
381
BLOG

Odszedł Przemysław Gintrowski

Fronda Młodych Fronda Młodych Kultura Obserwuj notkę 2

 

20 października br. zmarł Przemysław Gintrowski - pieśniarz i kompozytor, właściciel jednego z najbardziej charakterystycznych głosów w historii polskiej piosenki poetyckiej, świetny interpretator poezji Zbigniewa Herberta, twórca muzyki filmowej
i teatralnej, w ostatnim czasie aktywny komentator życia politycznego w Polsce,
ale przede wszystkim legendarny - obok Jacka Kaczmarskiego i Zbigniewa Łapińskiego - współtwórca tria, którego utwory (a zwłaszcza błędnie zinterpretowane niemal przez wszystkich "Mury"), stały się odgromnikiem wspólnych dla większości społeczeństwa emocji, związanych z walką o suwerenność państwa polskiego na przełomie lat 70.
i 80. 

I w pamięci większości ludzi Przemysław Gintrowski zostanie pewnie zapamiętany właśnie w ten sposób - jako wiecznie niepokorny bard, z wciąż tą samą gitarą w ręku
i nieśmiertelnym "Wyrwij murom zęby krat..." wyśpiewywanym ochrypłym głosem, na ustach. Ja jednak uważam, że w kontekście wydarzeń ostatnich lat warto zwrócić uwagę na inny, może nie tak spektakularny jak występy sceniczne, ale na pewno godny podziwu aspekt osobowości autora płyty "Raport z oblężonego miasta". Mianowicie: Przemysław Gintrowski był, za wzorem swojego poetyckiego przewodnika Zbigniewa Herberta, przykładem człowieka nieugiętego, bezwzględnie trzymającego się zasad honoru i uczciwości. Przykładem patrioty, który nie bał się mówić prawdy prosto
w oczy, nie zważając na panujące mody poglądowe, tendencje czy poprawność polityczną. Przykładem człowieka wreszcie, niedającego zamydlić sobie oczu, dla którego prawda była wartością nadrzędną. Dziś takich ludzi spotyka się niewielu, tym bardziej żal, że pan Gintrowski - pozostając wiernym niszowości uprawianej przez siebie sztuki oraz zachowując zdrowe (zdystansowane) podejście do komercyjnych środków masowego przekazu - tak rzadko w ostatnich czasach miał okazję do publicznych wypowiedzi.

Ciężko jest pisać wiedząc, że już więcej nie siądzie się na chłodnej posadzce kościoła, aby przez półtorej godziny słuchać pięknych i mądrych wierszy oprawionych równie piękną muzyką, wykonywanych przez "barda <Solidarności>". Ciężko jest również wyrażać nadzieję, że historia po raz kolejny się powtórzy i znów śmierć stanie się pretekstem do poznania i prawdziwego docenienia pracy wybitnego twórcy - za życia jednak niedocenionego.

 

Grzegorz Paczkowski
Fronda Młodych

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura